Savitri (Anna Zahorska)
Co noc...
Co noc w gwiaździsty patrzyłam strop,
Oparta na balkonie...
Cicho, spokojnie spał cały glob,
Męka nie spała w mym łonie.
Wiły się w cieniu w dziwaczny wzór
Balkonu arabeski,
Szumiał, szeleścił drzew cichy wtór,
Skrzypiały okiennic deski
I odbywała wraz ze mną straż
Miłość ma wielka i czysta,
I przed mym wzrokiem twa droga twarz
Stawała wyrazista.
Offline
"Miłość i lęk " de Abreu Casemiro
Kiedy cię unikam i dobyć się pragnę
Z pierścienia twych ogniw, co mię w krąg osnuły,
Powiadasz do siebie, wzdychając miłośnie:
"Mój Boże, tak zimny i taki nieczuły!"
O jakże się mylisz! miłość ma — to płomień,
Który tajemnymi pragnieniami poję;
Więc jeśli unikam, to, żem jest szalony;
Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.
Kiedym cię obaczył śród upalnej siesty,
Z rękami drżącemi, jak ptaszek, co kona,
W białej i niedbale narzuconej sukni,
Z włosem rozpuszczonym na białe ramiona;
Kiedym cię obaczył, Magdaleno czysta,
Wpół na aksamitnej kozetce przegiętą,
Z tymi zmrużonymi rozkosznie oczyma,
Z tą piersią, oddechem przyspieszonym wzdętą;
Kiedym cię obaczył w prześlicznym omdleniu,
Twe lice, jak róża płonąca, wstydliwe,
Twe usta, szepczące zaprzeczenia słowa,
I wargi nabrzmiałe, pocałunku chciwe —
Gdzieby się podziała twa czystość anielska,
Twoje skrzydła białe, twych rumieńców kwiecie?
Ach, spaliłabyś się, jak po iskrach żaru
Stąpające boso obłąkane dziecię!
Więc mnie nie posądzaj, że mam serce z lodu;
Nie widzisz? zdradziłem tajemnicę moje:
Jeżeli unikam, to, żeś dla mnie święta...
Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.
Przełożył Edward Porębowicz
Offline
Szczególna będzie noc dzisiejsza-
Zostaw dla mnie uchylone drzwi ...
Przyjdę do Ciebie gdy wybije pierwsza
Zjawię się, nie potrzebne będą sny.
Kiedy w progu pokoju Twego stanę,
Ty będziesz czekał już w pościeli,
Wyciągniesz dłoń na powitanie,
twarz moją uśmiech rozanieli...
Otworzysz dla mnie szeroko ramiona,
Wpadnę w nie dłużej nie czekając,
Pragnienie wielkie nawet wstyd pokona,
Przytulisz do siebie, kołdrą osłaniając.
Noc będzie długa, upojna, gorąca,
Usta będą milczeć, mówić będą ciała.
Noc wykorzystamy do samego końca,
Potem mnie poprosisz żebym już została...
znalezione
Offline
do ciebie
Zamykam w sobie ból,
ukrywam wciąż tęsknotę.
Wiem że nie będziesz moja
i nie chcę myśleć o tym.
Kocham Cię i nienawidzę,
jedno większe od drugiego.
W nieznośnym świecie się gubię,
nie mogę wydostać się z niego.
A przecież pragnę tak mało -
serca, uśmiechu, radości.
Lecz cóż, kocham Cię
bez cienia wzajemności...
odpowiedź:
Ronię łzy nad Twoim cierpieniem
Wzrusza mnie bardzo miłość Twoja
Myślę o Tobie z rozrzewnieniem
I bliska mi tęsknota Twoja...
Lecz dać Ci tak niewiele mogę
I wiem ze daje wciąż za mało
A Ty nie wejdziesz na ma drogę
Tylko czekanie pozostało...
Potrzebny jesteś niesłychanie
Bez Ciebie świat nie ma wartości
Kochaj mnie nadal kochanie
Kim byłbyś bez takiej miłości?
znalezione w necie
Offline
Ze złości - W.Broniewski
Kochałbym cię (psiakrew, cholera),
gdyby nie ta niepewność,
gdyby nie to, że serce zżera
złość, tęsknota i rzewność.
Byłbym wierny, jak ten pies Burek,
chętnie sypiałbym na słomiance,
ale ty masz taką naturę,
że nie życzę żadnej kochance.
Kochałbym cię (sto tysięcy diabłów!),
kochałbym (niech nagła krew zaleje!),
ale na mnie coś takiego spadło,
że już nie wiem, co się ze mną dzieje:
z fotografią, jak kto głupi, się witam,
z fotografią (psiakrew!) się liczę,
pójdę spać i nie zasnę przed świtem,
póki z grzechów się jej nie wyliczę,
a te grzechy (psiakrew!) malutkie,
więc (cholera!) złości się grzesznik:
że, na przykład, wczoraj piłem wódkę
lub, że pani Iks niekoniecznie.
Cóż mi z tego (psiakrew!), żem wierny,
taki, co to \"ślady po stopach\"?...
Moja mila, minął październik,
moja miła (psiakrew!), mija listopad...
Moja mila, całe życie mija...
Miła! miła! - powtarzam ze szlochem...
To mi życie daje, to zabija,
Ze ja ciągle (psiakrew!) ciebie kocham.
Offline
Dziwny sen Adam Asnyk
Dziwny sen miałem z wieczora,
Trwał jakby przez wieczność całą -
Tyś była falą jeziora,
Ja byłem nadbrzeżną skałą.
Nie żałowałem tej zmiany,
Żem skałą, a nie człowiekiem;
Marzyłem, żem jest kochany...
A wiek przemijał za wiekiem -
Nie żałowałem, że głuchy
Głaz nic powiedzieć nie może...
Mówiły ze sobą duchy,
Jam niebo widział w jeziorze.
Tyś zawsze padała drżąca
Na moje piersi z granitu,
Złączona wśród lat tysiąca
Węzłami wspólnego bytu.
Kruszyłaś kamienne łono,
A jam się cieszył z zniszczenia,
Bo przeczuwałem spełnioną
Dolę zimnego kamienia.
Wiedziałem, że gdy do końca
Zamiary przywiedziesz zdradne -
Żegnając gwiazdy i słońca,
W objęcia twoje upadnę.
Offline
Erotyk Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Na rozrzuconych poduszkach z rajskich,
jawajskich batików
umieram słodko bez żalu, umieram cicho,
bez krzyku. --
Czas za firanką ukryty porusza skrzydłem motyla,
a moje czoło znużone coraz się niżej przechyla...
Wreszcie dotykam Bieguna i śnieg mi taje wśród włosów,
a końcem lakierka dosięgam trawy szumiących Lianosów...
Leżę na ciepłych krajach, na gorejącym Równiku,
i na jedwabnych poduszkach z różnobarwnego batiku...
Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoją najsłodszą stronę
i czuję na rękach gwiazdy nisko nad nami zwieszone...
Ogarniam Cię splątanego w pochmurny namiot niebieski,
i spada niebo z hałasem, jak belki, wiązania, deski,
obrzuca nas półksiężycem, słońcem, obłoków zwojem --
i tak spoczywam ? okryta niebem i sercem Twojem...
Offline
Sam na sam Kazimiera Iłłakowiczówna
Obejmij mnie, pokochaj... Jesteśmy sami, sami...
...Wicher przebiega po włosach,
wicher potrząsa oknami...
Ręce mam zimne, przybiegłam -- jak liść
z pustego ogrodu
do ciebie, do oczu twoich o barwie ciemnego miodu.
Aż tutaj wieją wichury twardo splecione warkocze...
...Zamknij okno... Skończone zaklęcia i czary smocze:
smok mój ułoży się kołem w dziwaczne snu arabeski,
będzie różowy jak muszla lub
-- jeśli każesz -- niebieski,w ogromne,
płetwiaste łapy jak w wieka zamknie pogrzebne
wszystko, co obok istnieje dalekie i niepotrzebne,
wszystko, co dzwoni i szczęka,
gwiżdże i brzęczy łańcuchem,
wszystko, co nie jest liściem zziębniętym i wiatru podmuchem
Offline
Spotkanie Aleksander Michaux (Miron)
Pośród kwiatów i świateł, i dźwięków na balu
On spotkał ją po długich latach niewidzenia,
A ona bez wyrzutu, bez skargi, bez żalu
Podała mu dłoń swoją zimną jak z kamienia.
I kiedy przy niej usiadł, spytała, czy jeszcze
Lubi walce, jaśminy i kolor niebieski?...
"Bo ja, mówiła z cicha, lubię tylko pieski,
Co mi palce kaleczą, gdy się z nimi pieszczę."
Po chwili mąż jej przyszedł zgrany w wista srodze
I ziewając rzekł: Słyszę już turkot karety,
Tyś senna i mnie także artretyzm rwie w nodze."
I ona wstawszy z krzesła blada, na wpół żywa,
Z uśmiechem przez łzy rękę ścisnęła poety
I rzekła: "Napisz sonet... jakam ja szczęśliwa."
Offline
DESZCZ JESIENNY
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich miodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Offline
TAJEMNICA Leopold Staff
Ja wiem, ja wiem,
Co o cichej północy się dzieje...
Błękitnym snem
Mego parku jaśnieją aleje...
Za sosny pień
Cisza trwożna, bez tchu i bez ducha,
Skryła się w cień,
Oczy dłonią zasłania i słucha...
Krok cichych stóp
Śmierć przyśpiesza, bo drży, że się spóźni...
Pachnie jej łup...
Nową kosę ukradła gdzieś z kuźni...
Wśród wonnych róż
Gra oślepły od długich łez grajek...
Dziś skona... Już
Najcudniejszą wyśpiewał z swych bajek...
Dziecię wśród łez
Szuka matki przez traw mknąc kobierzec...
Zgon dał jej kres...
Byle o tym dziecięciu nic nie rzec...
Wiem, co śni las...
Pełna cudów noc jasna, tęskniąca
Zbyt długi czas
W myśl mą blaskiem wglądała miesiąca...
Zbyt długo, zbyt
We mnie ciszą wtapiała się głuszy...
I nim wstał świt,
Zakochała się noc w mojej duszy...
Miłosnym tchem
Teraz w głąb mą zwierzenia swe sieje.,
Ja wiem, ja wiem,
Co o cichej północy się dzieje...
Offline
Prostytutka Felicja Kruszewska
Jak przybitą mnie trzymał do łóżka
przez noc całą do szarego rana.
Spadła czysta na ziemię poduszka,
kiedym kładła się z nim spać pijana.
Na mej twarzy gorące dyszały
usta całe wódką przesiąknięte,
i ramiona mnie obejmowały,
jakby więzy — jak łańcuchy przeklęte.
Och, gorąco było i czerwono
i dymiła zgaszona świeca.
Twarz miał mokrą od potu i słoną,
Dolatywał przykry swąd od pieca.
Bóg jest pewno nad wszystko surowszy,
że tej nocy nie uczyni krótką.
Kiedy zasnął, na brzeg mnie zepchnąwszy,
chciałam płakać cichutko, cichutko.
Kiedy wreszcie wychodził przedświtem,
to mi rzucił pieniądz i wyzwisko.
Coś jęczało jak w dzwonie rozbitem
to daleko, to znów bardzo blisko.
Pełno było dymu z papierosa,
w piersiach kłuło mnie coś tak głęboko.
Na stół weszłam w koszuli i bosa,
otworzyłam okienko szeroko.
Było cicho — cicho — błękitno.
Mały wróbel po dachu skakał.
Coś krzyknęłam okropnie do Boga.
Bóg zrozumiał. Białym śniegiem płakał.
Offline
KAZIMIERZ PRZERWA TETMAJER
Gdybyś ty była szklannym jeziorem
patrzałbym w toń twą przez całe życie;
gdybyś ty była zielonym borem
słuchałbym szumu twego w zachwycie;
gdybyś ty była pustką bezludną
dla ciebie świata zrzekłbym się śmiele;
gdybyś ty była śmiercią -- o cudna! --
szedłbym do ciebie, jak na wesele.
Offline
Miłosny uścisk Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Patrz! jedna z gwiazd
Leci jak głaz
W przestwór głęboki i miękki...
Złocisty kwiat
W ciemności spadł
Z mojej otwartej ręki...
Pięć ramion gwiazdy.
zmysłów pięć
I pięć kwiatowych płatków,
Miłosny smęt —
I wspólna chęć
Nieskończonego upadku...
Złamać się, klęknąć,
To nie dość,
Za wielki sen i żal,
My chcemy paść,
Bezwładnie paść,
Wskroś czarnej ziemi —
W dal...
Jak przelot gwiazd,
Co w łukach zgasł
I białe smugi miecie,
Spadnijmy w dół,
Objęci wpół,
Niżej niż wszystko w świecie...
Offline
Z "Erotyków" Kornel Ujejski
II
Ach, kocham ciebie każdym serca tchnieniem,
Ach, kocham ciebie łzami i płomieniem,
Tyś moje życie i szczęście, i świat —
Kocham, a nie wiem, ile chwil czy lat,
Jak kocham ciebie...
Ach, kocham ciebie na wieczność, na wieczność,
I nie przez stałość, ale przez konieczność,
Kocham — sam nie wiem, dlaczego i jak;
Jak pluska ryba i jak lata ptak,
Tak kocham ciebie!
Chwilami szczęścia moje życie znaczę,
Z nicości wstaję, kiedy cię zobaczę,
Nic nie chcę widzieć oprócz twoich lic,
Nic nie chcę widzieć ani kochać nic,
Lecz kochać ciebie!
Ach, kocham ciebie każdym serca tchnieniem,
Ach, kocham ciebie łzami i płomieniem...
Chciałbym wynaleźć wiele słodszych słów,
Na próżno szukam — i powtarzam znów:
Ach, kocham ciebie!
Offline