Lipcowe robaczenie:
Na Robala
Zagnało nas znów do Robala.
Gdzie chamstwa nie dociera fala.
W sudeckiej starej chacie
Robaczywe żarty poznacie.
Słodkości, trunków, pyszności gala.
Pełna chata
Tu cnota prawdziwa nie boi się krytyk,
A dobrego słowa pełna micha i strych.
Lecz gdy wchodzisz do mej chaty
Swoją cnotę spisz na straty ?
Tuś Zapanbrat - bez strat, i bez dysput czczych.
Hej Wiara,
21-24 07 robaczymy!
Wg:
http://wiersze.kobieta.pl/wiersze/szczy … yki-370486
limeryki z górami w tle
1.
Pewien turysta zimą na Śnieżce
rozgrzewał lędźwie słodkiej Agnieszce.
Gładził, rozpuszczał,
lecz z nagła tłuszcza
znikąd wyrosła na pustej ścieżce.
2.
Pewna turystka z Beskidzie Śląskim
wpadła biodrami w rozstęp ciut wąski.
Trąc twardą skałę
rozgrzanym ciałem
przetarła z nagła jedwab podwiązki.
3.
Jakoś we wrześniu gdzieś w Apeninach,
wdzięki odkryła młoda dziewczyna.
Plecy i brzuszek,
jędrny cycuszek.
I nagle... z góry zeszła lawina.
4.
Pewnej jesieni gdzieś w Dolomitach
podszedł i wziął mnie. O nic nie pytał.
Przeszły mnie dreszcze,
szepnęłam: Jeszcze...
A on mi na to: Góra zdobyta!
5.
Pewnego lata w Masywie Czeskim,
szłam ja po grani w nastroju pieskim.
Aż tu znienacka
spotkałam Wacka,
co podniósł nastrój mój o trzy kreski.
7.
W Himalajach z szerpem młodym
miała Zuzia ćwierć przygody.
Chciała powtórnie
na Anapurnie,
lecz tragarz lubił wygody.
9.
Para artystów w górach Ural
stworzyła w skalnej grocie mural.
Na malaturze:
Jadźka na górze,
na dole Franek z miną gbura.
10.
Razu pewnego w wysokich Andach
pomiędzy dwojgiem wybuchła granda.
On chciał ten tego,
ona: Nic z tego!
Bo masz maniery jak jakiś wandal!
11.
Pewien turysta w Sierra Nevadzie,
Połamał nogi jeżdżąc na quadzie.
Teraz o kulach
panny przytula.
Niewiele może w takim układzie.
12.
W starym schronisku w Górach Stołowych
miał kiedyś miejsce dialog jałowy:
- Drogi kolego,
ja mam dłuższego?
- Mój może mniejszy za to fajowy!
Znów bez motylka
Ot zarobaczyliśmy we dni kilka.
Zachodnich rubieży ledwo chwilka.
Popod granicę, aż po Szrenicę.
Nalewek, wina, że nie wyliczę.
I to znów bez czarnego motylka.
Za Starą Robotą
Świat cały na dłoni, jak w pięknym masz śnie
I zazdrość już drąży cię w sercu na dnie.
Tyś wierch-cichy ze swoją kumulacją,
A oni z nadzieją przed iluminacją.
Tam ktoś na wierzchołek doliną dopiero się pnie.
No i w końcu trafił ślag robaczenie.
Kumuluje się stresu odpuszczenie.
Nie wyszła jesienna wyrypka.
A osłabiła była nas grypka.
O jak rajcuje chcica na karkonoszenie.
Gang Bang
Nie za balkonikiem, raczej za balkonem.
Klawo jak cholera. Zaleciałem Egonem?
I noga podaje i chromolić kuracje.
A jak! Jadę nadszarpnąć reputacje.
A co! Znów daję nura w Duszone Zdroje.
Ku wyrypie
Odpuść i wypnij się na stresa.
W mordę go lej, tego biesa.
Bierz co pasuje - bukłaczek.
Tam Biała Dolina, Robaczek.
Zapal się, bo dymisz na cudzesach.
Ku wyrypie
Nadzieja jest, bo się wypogadza.
Myśli na spacer wyprowadzam.
One knują ku wyrypie,
Im na południe oko łypie.
O! Już wylegują się na upłazach.